wtorek, 19 lipca 2011

Odcinek 3

Krótki, ale jest.
~~

- Panie prezydencie, panie prezydencie! – rozległ się rozpaczliwy wrzask sierżanta nocnej zmiany. - Proszę się natychmiast zatrzymać! Pan wygląda nieetycznie. 
Pan prezydent wybiegł z sypialni w samych majtkach na głowie. Z pewnością pani Helenka monitorująca cały budynek miała uciechę. Przed kilkoma laty miała możliwość zostać jego małżonką, ale z powodów religijnych, w które nie będziemy się zagłębiać, do ślubu nie doszło.
Drzwi apartamentu pozostały szeroko otwarte. Na czerwonym łóżku, w kształcie ogromnego anatomicznego serca leżała skulona i trzęsąca się naga dama. Do uszu przywódcy państwa docierały jeszcze dźwięki miłosnych doznań małżonki oraz nieznanego stworzenia. Może i był niezmiernie wystraszony, ale również spełniony. Tak wspaniałej nocy - wykluczając pojawienie się owej zjawy, nie miał od czasu związku z Heleną. Stał w świetle księżyca, nie miał na sobie nic, wiatr przemierzał wszystkie części jego ciała i falował włosami na klacie.
Pstryk, pstryk i błysk fleszy. Prezydent zasłonił twarz, a fotograf i tak skupił się na zupełnie innym miejscu.
- Panie prezydencie, och, och. – zdyszany strażnik wbiegł na dach i rzucił się na swojego pracodawcę zakrywając go swoim ciałem. Fotograf znów zrobił zdjęcie i rozpłyną się tak szybko jak się pojawił.
- Złaź ze mnie, zboczeńcu. – rzekł rozwścieczony prezydent.
- Już, jak pan sobie życzy, choć powiem szczerze, iż jest mi bardzo wygodnie.
- Złaź i nie przeginaj struny, mam na dzisiejszą noc już dość tego typu przygód.
Ochroniarz posłusznie zszedł z jego ciała, zamknął oczy i podał prezydentowi swoją marynarkę. Owinął ją mu wokół talii, zakrywając jego okazałości. Następnie posłusznie ruszył za prezydentem.

~~

- Stary, nie wiedziałem, że z ciebie taki gagatek. Dobra praca, porządna rodzina, a ty takie numerki z naszym pracodawcą.. no wiecie co? Poleciał chłopak, poleciał. Po całej linii. – mruknął strażnik dziennej zmiany, rzucając gazetkę na stolik zastawiony wczorajszym fast-foodem.
Nasz kraj schodzi na psy, a raczej na geje. Ludność zamieszkująca nasze państwo powinna zastanowić się nad kupnem nowego domu. Skandal, jaki miał miejsce wczorajszej nocy, naraził Pana prezydenta na utratę obecnego stanowiska. Najprawdopodobniej doczekamy się spektakularnego rozwodu pary prezydenckiej. Żona z pewnością nie zniesie zdrady męża z podrzędnym zjadaczem chleba, strażnikiem. (…)”
Gazeta wylądowała w ogniu kominka.
- Zwykłe brednie! Ja mam męża, nie zdradziłem go od czasów kandydatury Busza! – wywrzeszczał bohater wczorajszego zajścia.
- Najdroższy, zapomniałeś doczytać fragmentu wypowiedzi o zjawisku paranormalnym. Prezydent wypowiada się o spotkaniu z seksualną istotą. Ach, jak ja wspominam te jego fantazje. – wtrąciła się panna Helena, po czym udała się w dolinę swoich wspomnień.
- Plusem w tej całej sytuacji jest wyjawienie mojej orientacji. – dodał jeszcze strażnik.



W tym samym czasie z sypialni prezydenta wydobywały się jednoznaczne dźwięki. Pani prezydentowa ze szklanką przy drzwiach  przysłuchiwała się im.
- Witam, wielebna damo! W czym mogę pomóc? – wywrzeszczała jedna z pokojówek, gdy zauważyła prezydentową. Na dźwięk jej głosu szklanka została upuszczona.
- Co żeś zrobiła?! Rysuje się przez ciebie ta piękna, cudowna podłoga! Wstyd i hańba. - naburmuszona pierwsza dama pchnęła drzwi sypialni i rzuciła wyzywające spojrzenie.
- Czy ja ci w czymś przeszkadzam, ogóreczku? - zwróciła się do małżonka.
- Daj spokój, brzoskwinko. Duchy są nieszkodliwe. Chcą się tylko napatrzeć, a już w szczególności Guede.
- Och, co za wspaniała wiadomość, kalafiorku. Czy to znaczy, że będę mogła się przyłączyć?
- Oczywiście, tylko skończmy z tym klubem miłośników warzyw, misiaczku.
„Takie zakończenia dnia to ja wprost ubóstwiam, jeżeli posiadałbym ciało, nakręciłbym wszystko i wzbogacał gdzieś na dalekim końcu Grenlandii, łowiąc wieloryby” – pomyślał duch.




1 komentarz: